Kiedy ja byłam małą dziewczynką, to były ciężkie czasy. Pamiętam jak dziś, że razem z siostrą miałyśmy jedną maskotkę na spółkę do zabawy. Telewizory były czarno-białe. Nie miały pilotów. Programy były tylko dwa i trzeba było je zmieniać ręcznie. Rodzice długo zbierali na samochód, fiata 126 p. To był luksus, na którego nie każdego było stać.
Zanim mieliśmy samochód, to wszędzie jeździliśmy autobusami, w których zawsze było bardzo tłoczno. Całe wakacje spędzało się na podwórku, na dwa tygodnie jeździło się do babci i dziadka, a i tak dzieciaki były najszczęśliwsze na świecie. Nawet jeśli jedni mieli nieco więcej, a inni nieco mniej, to różnice nie były tak bardzo widoczne, a pomoc chętniej oferowana, niż obecnie.
Jednak czasy się zmieniają
Czy na lepsze? Może na gorsze? Zależy, jak na to spojrzeć. Kiedyś bowiem naszym rodzicom było ciężko nas utrzymać. Nie było ich stać na wczasy, na obozy wakacyjne dla dzieci, na porządny samochód i dobre meble. Ubrania młodsze dzieci nosiły po starszych, tak samo było z butami. Państwo wówczas nie pomagało finansowo rodzinom. Może też z tego powodu w pewnym momencie zaczął się tak zwany niż demograficzny.
Rodziło się coraz mniej dzieci, ponieważ ludzie wiedzieli, że nie stać ich na utrzymanie i wykształcenie większej ilości potomstwa. Oczywiście, były jeszcze takie rodziny, w których dzieci było kilkoro bądź nawet kilkanaścioro. Jednak to zdarzało się rzadko, a dziś praktycznie nie zdarza się już w ogóle.
Obecnie czasy są inne. Są jeszcze tak skrajne przypadki, jak ludzie bardzo bogaci i ci bardzo, bardzo biedni. Jednak zdecydowana większość ludzi żyje na średnim poziomie. Mimo to nowych urodzeń jakoś zbytnio nie przybywało, przynajmniej przed wprowadzeniem 500 plus. Być może wynika to z faktu, że staliśmy się bardziej wygodni.
Z jednej strony chcemy mieć potomstwo, ale wychowanie jednego dziecka w zupełności nam wystarcza. W pewnym momencie standardowym modelem rodziny stało się 2+1, czyli dwoje rodziców i jedno dziecko. Przyrost naturalny zaczął maleć, więc rząd musiał jakoś zacząć przeciwdziałać temu niepokojącemu zjawisku, które niesie ze sobą bardzo poważne konsekwencje dla całego państwa.
Wiadomo bowiem, że jeśli mniej dzieci się rodzi, niż umiera starszych ludzi, to zmniejsza się liczba mieszkańców. Mniej dzieci to również w przyszłości mniej podatników, więc również mniej osób, które teoretycznie rzecz biorąc powinny zarabiać na bieżące emerytury. To również wiele innych konsekwencji, które mogą być tragiczne w skutkach. Zatem rząd musiał szybko zrobić coś, by zapobiec tej tragedii.
Pomysłem rządu na zwiększenie przyrostu naturalnego było wprowadzenie programu 500 plus. Jest to rządowy program wsparcia rodziny, którego zasady są wręcz banalnie proste. Państwo zobowiązuje się co miesiąc wypłacać 500 złotych każdej rodzinie, która ma jedno dziecko i dochód poniżej 800 złotych na osobę. To proste. 500 plus na drugie dziecko dostaje każda rodzina, bez względu na dochody.
Na trzecie dziecko i każde następne również rodziny dostają po 500 złotych bez względu na dochody. Warunkiem, jaki jeszcze trzeba spełnić jest oczywiście złożenie odpowiedniego wniosku w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie bądź też za pomocą formularza zamieszczonego w internecie. Zatem o takie wsparcie finansowe na wychowanie dzieci można się ubiegać bez wychodzenia z domu.
Trzeba przyznać, że program 500 plus jak dotąd doskonale się sprawdza
Bardzo dużo rodzin korzysta z takiej pomocy i zapewne w wielu przypadkach ta pomoc okazuje się bardzo przydatna, korzystają na tym dzieciaki. Dzięki temu również odnotowano wzrost urodzeń, co także jest postrzegane bardzo pozytywnie. Nie wiadomo jednak jak długo państwo będzie finansowało program 500 plus, ale jak na razie wciąż coraz więcej dzieci się rodzi, a o to przecież chodziło.
Moi rodzice nie mieli takiego wsparcia od państwa. Robili co mogli, by wychować mnie i moją siostrę oraz aby zapewnić nam wszystko, co niezbędne do życia. Szału nie było, ale też nie mamy na co narzekać. Dziś ja wychowuję dwoje swoich dzieci najlepiej jak potrafię. Mam jednak tę przewagę, że od państwa dostaję 500 plus na moje drugie dziecko.
Niewiele, ale zawsze coś. Każdy, kto ma dzieci wie, że wydatki na maluchy nie mają końca. Zawsze coś potrzeba, bo dzieci rosną bardzo szybko i dosłownie co chwilę trzeba nowe ubrania i buty. Na edukację również potrzeba pieniędzy, na żłobek, przedszkole, szkołę. Z życia też trzeba coś mieć, więc od czasu do czasu nowa zabawka to nie jakiś ogromny luksus, ale są na to pieniądze z 500 plus.